Komentarz:
Zaciekawiła mnie ta polemika. Ja osobiście nie potrzebuję do wiary w Boga cudownych obrazów, krwawiących Hostii, dzienniczków, cudownych medalików, krwi i pazurków J.P II, strun głosowych Św. Franciszka, całunu, gwoździa, żebra ani nawet ogona osła na którym Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy. Podzielam więc zdanie krytykującego ten cyrk. Nasza wiara wymaga sensacji: przechodzenie przez ściany, uzdrawiające wody, wirujące słońca krwawiące hostie i niegojące się rany. Czy bóg rzeczywiście musi posuwać się do jarmarcznych sztuczek aby przekonać nas o swoim istnieniu? Ja tego nie potrzebuję i chciałbym aby uczelnia promowała książki skłaniające do głębszej refleksji a nie sensacyjne doniesienia dla wiejskich plotkarzy. I racje ma gość pisząc o strachu jako orężu kościoła. Boją się piekła tylko ci którzy zakładają że ono jest inni mają święty spokój. A jak będzie potem? wszystko na drodze mniemania, no chyba że kogoś przekonała krwawiąca hostia...